Centrum tañca i Ruchu TICO

Szkola tanca

Szkoła Tańca

Akademia Sztuk Walki

Akademia Sztuk Walki


Facebook

Facebook

Akceptujemy karty:

Wywiad z AnnÄ… GÅ‚ogowskÄ…

Mimo że Ania była w ciągłym ruchu i wiecznie otoczona grupą fanów, udało nam się z nią porozmawiać tuż po warsztatach z najmłodszą grupą. Z jedną z najbardziej utalentowanych polskich tancerek rozmawialiśmy m.in. o jej pierwszych tanecznych krokach, wrażeniach dotyczących współpracy z najmłodszymi opoczyńskimi tancerzami oraz emocjach jakie towarzyszyły jej w momencie otrzymania Kryształowej Kuli. Zdradziła nam także ?przepis? na swoją zgrabną sylwetkę.

Natalia Lasota: Skąd wzięło się u Pani zainteresowanie tańcem?
Anna Głogowska: To jest potrzeba, którą miałam od maleńkiego i nawet nie potrafię powiedzieć, w którym dokładnie momencie zaczęłam tańczyć. Całe dotychczasowe życie lubiłam występować. Było mi obojętne, czy śpiewałam, recytowałam wiersze, czy tańczyłam. W pewnym momencie zaczęłam dostrzegać jednak, że najbardziej przemawia do mnie i nigdy mnie nie zawodzi moje ciało. Występy wokalne zakończyły się parę razy straszną chrypą ze stresu, podczas recytowania wierszy wielokrotnie drżał mi głos i latały kolana do tego stopnia, że nie byłam w stanie nad tym zapanować, a w tańcu tę ogromną tremę byłam w stanie przełożyć na sukces.

NL: Od zawsze lubiła być Pani w centrum zainteresowania!
AG: Nie da się ukryć! (śmiech)

NL: Od ilu lat Pani tańczy?
AG: Miałam 12 lat, gdy zaczęłam tańczyć, czyli 21 lat temu. Zaczęłam wówczas uczęszczać do Osiedlowego Domu Kultury w Kamionku, do formacji tańców towarzyskich. Tak naprawdę gdyby nie to, że trafiłam do takich fajnych ludzi i wspaniałych trenerów, jakimi są państwo Bartoniowie, to kto wie, czy zostałabym przy tańcu? Moim zdaniem najważniejsze jest to, u kogo się zaczyna. Jeśli ten, u kogo trenujemy kocha to, co robi, to potrafi tą miłością zarazić. Wtedy ten bakcyl taneczny zaczyna się w nas rozwijać i uważam, że w tej właśnie szkole tancerze mogą się zarazić nią dożywotnio.

NL: Jakie emocje towarzyszyły Pani, gdy wraz z Kacprem Kuszewskim wywalczyliście Kryształową Kulę?
AG: O Matko! To są emocje, których nie da się opisać! To jest i duma, i niesamowite oszołomienie, i wielki entuzjazm, i wiara w to, że to co robiliśmy było naprawdę piękne, skoro ktoś zdecydował się wysłać na nas SMS-a. Cieszyliśmy się z tego, że to, co robiliśmy przemawiało do widzów, bo wiedzieliśmy, że bywa z tym różnie. Przecież to, co nam się w naszym tańcu i w naszych emocjach podoba, niekoniecznie musi podobać się innym. To jest zawsze taka loteria, która powoduje, że człowiekowi chce się ciągle próbować i próbować. Zdobycie Kryształowej Kuli to przede wszystkim nieopisane szczęście. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mi w głębi serca aż tak bardzo na tym zależało. Udowodniłam sobie, że jestem w stanie doprowadzić którąś z gwiazd do samego końca i wywalczyć z nią ten finał, nie przepaść na przykład jako druga, ale właśnie dojść do finału i otrzymać tę Kryształową Kulę. To naprawdę wyjątkowe trofeum.

NL: Serialowy Marek Mostowiak był pojętnym uczniem?
AG: Genialnym. To była już dziewiąta edycja, w której startowałam i nie wszystko tak naprawdę zależy od tancerza. Przede wszystkim jest zależne od gwiazdy, na ile jest zdolna i popularna. Z drugiej strony z Kacprem nie tylko tańczyliśmy typowe choreografie, tylko szliśmy w coś, co mogło być ryzykowne?

NL: To znaczy?
AG: W emocjonalność. Przy każdym taÅ„cu staraliÅ›my siÄ™ przekazać coÅ› w rodzaju etiudy, historii, którÄ… mogliby odczytać nasi widzowie. Ryzyko polegaÅ‚o na tym, że mogÅ‚a siÄ™ ona spodobać odbiorcy, bÄ…dź też nie. RyzykowaliÅ›my również poprzez to, że nie taÅ„czyliÅ›my sensu stricte taÅ„ców towarzyskich, ciÄ…gle tych samych choreografii na zasadzie „kroczki, kroczki”. U nas byÅ‚o najistotniejsze to, jaki jest sens tych figur.

NL: Co Pani robi, jakie diety stosuje, aby mieć tak wspaniałą figurę?
AG: Jem absolutnie niedozwolone dla tancerki iloÅ›ci miÄ™sa, pieczywa oraz sÅ‚odyczy. Dla mnie dzieÅ„ bez miÄ™sa, pieczywa i sÅ‚odyczy, jest dniem straconym! Do tego spożywam dużo zup, najlepiej na Å›niadanie, obiad i kolacjÄ™. Popijam to wszystko coca-colÄ…. Tak to ze mnÄ… jest, ale tak nie wolno siÄ™ odżywiać! (Å›miech). W tym, jak jestem zbudowana pomaga mi po prostu genetyka. Moi rodzice sÄ… bardzo fit – szczupli, ale umięśnieni i majÄ… tendencjÄ™ do tego, aby Å‚atwo spalać zbÄ™dne kalorie. Druga sprawa, która wpÅ‚ywa na mojÄ… sylwetkÄ™ to oczywiÅ›cie treningi. Najlepszym sposobem na utrzymywanie szczupÅ‚ej sylwetki jest taniec. Wszystko równiusieÅ„ko, piÄ™knie pracuje i każda komóreczka ciaÅ‚a jest używana, a w zwiÄ…zku z tym – pali siÄ™ kalorie.

NL: W Opocznie jest Pani pierwszy raz?
AG.: Tak, ale liczę na to, że nie ostatni.

NL: Przed chwilą skończyła Pani zajęcia z pierwszą grupą. Jak się Pani współpracowało z najmłodszymi opoczyńskimi tancerzami?
AG: Super! Jestem zdania, że każda grupa wiekowa ma swoje zalety. Ten wdzięk dzieci, które tańczą na parkietach i stawiają pierwsze kroki tańca towarzyskiego, polega na tym, że to wszystko jest takie słodziutkie. Chłopiec chce być w tańcu dorosłym mężczyzną, a dziewczynka małą kokietką i to jest strasznie urocze. Oprócz tego, w tym wieku słodkie są także nawet pomyłki. Takim małym dzieciom jesteśmy w stanie wybaczyć po prostu wszystkie błędy, bo robią je z wdziękiem. Współpraca z najmłodszymi opoczyńskimi tancerzami to dla mnie wielka przyjemność i jestem pod wrażeniem tego, że tych par jest tak dużo i tylu młodych ludzi ma ochotę tańczyć taniec towarzyski. Moim zdaniem jest to tylko i wyłącznie zasługa instruktorów. Jeśli zajmowałby się tym nadęty i mało sympatyczny człowiek, to z pewnością zainteresowanych nauką byłoby znacznie mniej. Uważam, że wtedy ta młodzież szukałaby innych, mało ambitnych wrażeń, zamiast wyginać się na parkiecie w trudnych technicznie krokach tańca towarzyskiego.

NL: Dziękuję bardzo za rozmowę.

/Tygodnik Opoczyński TOP/


Zapisz sie

Nasi partnerzy: